Jej monumentalny Zapis socjologiczny, na który składa się kilkadziesiąt tysięcy negatywów, nazywa się dziś dziełem przełomowym. Stało się tak z kilku względów – polska fotografia reportażowa była wtedy niezbyt licznie reprezentowana – sama Rydet jako swoich muzów wymieniała nazwisko swojego starszego brata, ale także Zdzisława Beksińskiego. Nieupozowani modele, których zastaje artystka w codziennych sytuacjach i w codziennym anturażu, to było coś na tamte czasy absolutnie rewolucyjnego. Pomijając już oczywiście kwestię, że Zofia Rydet to jedna z prekursorek powojennej polskiej fotografii feministycznej.
Tajemnica jej fotografii kryje się w zainteresowaniu życiem zwykłych ludzi, co ma posmak socjologiczny, ale przede wszystkim głęboko humanistyczny, z autentyczną ciekawością modela i jego życia. Wpisana w jej twórczość naturalność była także autentyczna, gdyż sama była osobą niezwykle łatwo nawiązującą kontakt. Można powiedzieć, że kiedy w wieku 67 lat zaczynała prace nad Zapisem socjologicznym, szukała bohaterów podobnych sobie, mających już taki bagaż doświadczeń, że mogących zbliżyć się do tajemnicy tego, czym jest Życie.