zachwyt, inspiracja, pragnienia, zmysł, smak, ciekawość, zapach, pożądanie, piękno

Oki Sato. Legenda japońskiego designu

Choć ma dopiero 42 lata, Oki Sato uznawany jest za jedną z największych legend światowego designu. W swej tokijskiej pracowni żongluje równocześnie ponad czterema setkami projektów ze wszelkich możliwych dziedzin sztuki użytkowej – od długopisów po architekturę, od wystroju wnętrz po pudełka czekoladek. I choć rocznie potrafi wprowadzić na rynek ponad sto własnych produktów, każdy powstający w jego kreatywnym umyśle projekt jest dopracowany w najmniejszych szczegółach. Nic dziwnego, że już prawie dekadę temu dwa czołowe czasopisma wnętrzarskie Wallpaper i Elle Deco obwołały Sato Designerem Roku, a w 2006 roku Newsweek zaliczył go do grona 100 Najbardziej Szanowanych Japończyków.

Podziwiając błyskawiczną karierę Sato trudno uwierzyć, że jako dziecko zupełnie nie interesował się sztuką. Urodzony w Toronto, dokąd jego rodzina przeniosła się z Japonii w celach zarobkowych, chłopiec żarłocznie pochłaniał wszystkie typowe produkty japońskiej popkultury – od mangi i anime po gry wideo. Nawet gdy po powrocie do rodzinnego Tokio studiował architekturę na Waseda University, więcej czasu poświęcał na rysowanie zdobywających liczne nagrody karykatur niż skupiając się na nauce. Bycie outsiderem – Japończykiem w Kanadzie i Kanadyjczykiem w Japonii – dało mu jednak znaczącą przewagę nad rodzimymi projektantami. Wychowany zarówno w zachodniej, jak i wschodniej estetyce, w spokojnych, zielonych, kanadyjskich lasach oraz w pełnym zgiełku i nowoczesnych technologii Tokio, Oki Sato potrafi zachować dystans i ciekawość świata, które umożliwiają mu tworzenie najbardziej zaskakujących, kreatywnych projektów.

Punktem zwrotnym w życiu i karierze Sato okazała się wyprawa z kolegami ze studiów na targi designu do Mediolanu. To wtedy młody Japończyk zdecydował, że swoją przyszłość chce związać z projektowaniem przemysłowym i że rok później wróci do Włoch – już nie jako zwiedzający, a wystawca. Ambitny plan zrealizował w stu procentach. Zaraz po ukończeniu studiów otworzył własne studio projektowe w Tokio, które nazwał Nendo – co po japońsku oznacza lepienie z gliny. Nazwa ta idealnie oddaje styl projektanta – a właściwie swobodną mieszankę stylów. Oki Sato uważa bowiem, że każdy projekt – czy to ogromny budynek, czy opakowanie gumy do żucia – jest tak samo wyjątkowy i wymaga poświęcenia mu maksymalnej uwagi, by odpowiednio dopasować design do konkretnego przedmiotu i wymagań klienta. 

A klientów miewa najróżniejszych. Jego unikalne, minimalistyczne formy okraszone odrobiną humoru doceniali zarówno światowej sławy producenci mebli i wyposażenia wnętrz, tacy jak Cappellini, Kartel, Moroso czy Fritz Hansen, ale także najbardziej znane, kultowe marki z różnych branż – od takich gigantów mody jak Louis Vuitton, Hermès czy Puma, po Starbucksa i Coca-Colę. Wszechstronny designer miał też okazję stworzyć redesign kultowej postaci japońskich kreskówek Hello Kitty, buty dla Tod’s, a nawet pałeczki i widelec do jedzenia ramenu. I to właśnie wszechstronność zdaje się być kluczem do jego sukcesu. Projektant uważa bowiem, że uznanie w dziedzinie designu zapewniają artyście nie tylko talent i umiejętności, co raczej projekty, nad którymi ma okazję pracować. 

Wydaje się jednak, że łut szczęścia miał na karierę Sato nie aż tak wielki wpływ, jak sam skromnie zauważa. Klienci nie przychodzą bowiem do niego w ciemno. W ciągu 18 lat swojego istnienia firma Nendo zdążyła nie tylko otworzyć filie w Mediolanie i Singapurze, ale także wykształcić charakterystyczny styl, w którym dominują minimalizm i biel. Oki Sato w świecie designu zasłynął także niecodziennymi rozwiązaniami, jak choćby kolekcją stolików Tangle Tables czy krzesłem Thin Black Lines oraz dopracowaną do perfekcji formą – wystarczy wspomnieć kolekcję lustrzanych foteli Mangha Chairs czy krzesło N01 Chair dla kultowej skandynawskiej marki Fritz Hansen. Japoński projektant każdego klienta stara się nie tylko zrozumieć i dopasować projekt do jego stylu i potrzeb, ale także zaskoczyć. To właśnie szczypta humoru i odrobina zaskoczenia stanowią mieszankę, która zapada w pamięć i pozwala nadać Oki Sato miano legendy japońskiego designu.


W zasadzie powinienem dokończyć rozpoczętą w poprzednim numerze opowieść o Azji, gdzie po przygodach w Malezji, na wyspie Langkawi i w Wietnamie, w Sajgonie, poleciałem do Tajlandii, ale pomyślałem sobie, że raz, co za dużo to niezdrowo, dwa, sam Bangkok to za mało, żeby napisać fajnie o tym kraju.

Urzeczeni niezwykłością tego kraju postanowiliśmy opisać to, co przez kilka dni udało nam się tu zobaczyć, czego posmakować i czym nacieszyć oczy
 

Sztuka jako odtrutka na rzeczywistość. Sztuka jako lustro, bo kto inny pokaże dosadniej? I wreszcie sztuka jako wyraz kontestacji.