To najlepsza restauracja we Francji, jak podaje BBC, najlepsza na świecie, World's 50 Best Restaurants 2019. Chef swoje doświadczenia zawodowe zbierał w szkole Gato Dumasa w Buenos Aires oraz pracując na francuskich dworach Bernarda Loiseau, Alaina Passarda oraz Alaina Ducasse. Sześć miesięcy po otwarciu własnej restauracji Mauro Colagreco został okrzyknięty przez przewodnik Gault & Millau „Objawieniem roku”. O swoich pasjach, dzieciństwie i nowej metodzie zdrowego gotowania, godnego nowej ery, opowiada nam w rozmowie z Joanną Longawą.
Chefie Colagreco, twoje doświadczenia kulinarne pochodzą z całego świata. Jesteś Argentyńczykiem o włoskich korzeniach, żyjesz na stałe we Francji, a twoja żona jest Brazylijką. Słusznie międzynarodowe magazyny o tematyce kuchennej nazywają cię „szefem, który lepiej od innych ucieleśnia piruety globalnego gotowania nowej ery”. Jaki jest sekret twojej kuchni?
Mirazur, lokal w którym pracuję, jest położony na włosko-francuskiej granicy, na Lazurowym Wybrzeżu, stąd też pochodzą moje inspiracje – ze środowiska, które mnie otacza: z gór, morza i mojego ogrodu. To mój sekret. Jedzenie jest nie tylko potrzebą fizyczną. Jesteśmy tym, czym jemy. Wybieramy nasz pokarm, to bardzo intymny proces, a najczęściej wybieramy go wzrokowo. Staram się łączyć smaki, które wzajemnie się wzmacniają, tworząc niespodziewane eksplozje smakowe, tzn. łącząc tradycyjne składniki w unikalny sposób i celebrując kulinarny krajobraz miasta Menton.
Jak wspominasz twoje zawodowe początki w Buenos Aires w roli studenta Colegio de Gastronomia de Gato Dumas, wielkiego argentyńskiego szefa, który wynalazł w 1980 roku espaguetis negros, czyli czarne spaghetti koloryzowane atramentem kałamarnicy? Czy był to twój wybór, aby studiować sztukę gotowania?
To dość niezwykła historia… Zdecydowałem, że chcę gotować, gdy miałem 20 lat, co uważane było wtedy za późny początek w branży. Czasami kryzys może być niebezpieczny, ale czasami jest błogosławieństwem i prowadzi do świetnej okazji. W rzeczywistości, kiedy musiałem zdecydować, czym się chcę zajmować w przyszłości, byłem zdezorientowany, nie mogłem znaleźć od razu swojej drogi. Starałem się podążać śladami mojego taty – księgowego. Tak jak w przypadku każdej pracy musisz znaleźć pasję w tym, co robisz – księgowość na pewno nią nie była. Próbowałem też kontynuować karierę literacką, ale to też nie było dla mnie. Ostatecznie moja siostra przypomniała mi o przyjemności i szczęściu, jakie dawało mi gotowanie z babcią w dzieciństwie. Wspomnienie to okazało się prawdziwą podróżą w głąb siebie i pozwoliło odkryć moją prawdziwą pasję. Gotowanie jest tym, czym jestem. Nie mógłbym być nikim innym niż tym, kim jestem.
Twoja kariera zawodowa rozwinęła się we Francji. Pracowałeś na dworach Bernarda Loiseau w Chamalières (pomiędzy Limoges a Lyonem) oraz Alaina Passarda w Arpege. Jak to nowe środowisko, Europa, Francja, wpłynęło na twoją wizję kuchni? Jaką rolę te osoby odegrały w twoim życiu zawodowym?
Kiedy po raz pierwszy przeprowadziłem się do Francji, nie było łatwo, musiałem znaleźć swoje miejsce i pokonać wiele przeszkód, tak jak każdy, kto rozpoczyna nowy zawód. Mój mentor, Beatriz Chomnalez, w szkole kulinarnej w Buenos Aires, powiedział mi: „Mauro, jeśli chcesz uczyć się od najlepszych, musisz rozważyć wyjazd do Francji - kulinarnej stolicy świata”. I tak właśnie zrobiłem. Pojechałem do pięknego portu morskiego La Rochelle. Loiseau otworzył mi drzwi do haute cuisine. U niego po raz pierwszy zrozumiałem, jak wytwarzać sosy i zapasy, oszczędzając produkty i koncentrując smaki. Ducasse natomiast nauczył mnie znaczenia dbałości o szczegóły. Jednak to Alain Passard był tym, który naprawdę wyróżnił się w moim życiu; używał warzyw, mięsa i ryb z kreatywnością, której nigdy wcześniej nie widziałem w kuchni.