Czy trudno zmieniać tradycyjną włoską kuchnię, mając świadomość, że Włosi są do niej tak bardzo przywiązani?
Włoskie jedzenie jest oceniane i komentowane na całym świecie, a jednak wydaje się, że wciąż tkwi w babcinej kuchni. To tak, jakby włoskie jedzenie nie mogło ewoluować. Wszyscy mówią o autentyczności, ale nie jestem pewien, czy to jest naprawdę to, do czego dążymy... To prawie jak ściąganie z czyjegoś testu, i to w dodatku niekoniecznie dobrze. Przemyślenie dania na nowo wymaga dystansu. Trzeba najpierw zrobić krok do tyłu. Pomyśleć o podstawowych smakach, recepturze, dlaczego w ogóle powstało i jak przez wieki było podawane. Trzeba pomyśleć o teksturze, smaku i formie. Czasami są dodawane nowe składniki. Czasami modyfikowana jest forma. Niekiedy trzeba próbować wymyślać danie od nowa. Najważniejszą rzeczą jest, aby połączyć nowy sposób myślenia ze starym pomysłem, nigdy nie zapominając o szacunku dla tradycji wiążącej cię z miejscem, w którym mieszkasz.
Co jest kluczem do zbudowania dobrego zespołu w kuchni?
Zawsze pozwalałem tam eksperymentować i wyrażać siebie. To pomaga każdemu dojrzeć i stać się odpowiedzialnym człowiekiem – szefem kuchni lub kimś innym.
Co najbardziej kochasz we włoskim jedzeniu?
Największą wartością są rzemieślnicy. Musimy ich dostrzegać i wspierać, tak aby kolejne ich pokolenia miały rację bytu i były doceniane przez społeczeństwo.
Bardzo ważne jest, aby młodzi kucharze nie zatracali się w swoich własnych marzeniach, ale myśleli także o budowaniu przyszłości Włoch. Im bardziej skupiamy się na terytorium, na niesamowitych zasobach, które otrzymaliśmy od naszych przodków, tym bardziej jesteśmy w stanie stworzyć przepisy o trwałej wartości. Pewnego dnia, zamiast kucharzy celebrytów, gwiazdą będzie rolnik. To będzie naprawdę wielki dzień.
Co wyróżnia kuchnię regionu Emilia-Romania?
Jestem bardzo rozpieszczony, żyjąc we Włoszech, gdzie mamy tak wiele wspaniałych produktów. Nic nie może równać się z kaparami z wyspy Pantelleria, tradycyjnym octem balsamicznym z Modeny, pomidorami z Neapolu, rybami z Adriatyku, prosciutto z Parmy i wołowiną z Piemontu.
Które podróże zainspirowały cię najbardziej?
Zawsze były one dla mnie bardzo stymulujące. Uwielbiam cieszyć się nowymi smakami. Podczas wyjazdów zawsze staram się jadać proste potrawy, aby zrozumieć, co jedzą ludzie w danym kraju czy regionie.
Które danie uznałbyś za przełomowe dla waszej restauracji?
Compression of Pasta e Fagioli. Ten parfait (mrożony deser) z makaronu i fasoli to jeden z klasyków włoskiej kuchni, a jednocześnie podstawa w regionie Emilia. Reprezentuje moje kulinarne dziedzictwo w trzech kwestiach. U podstawy jest royale crème, który nauczyłem się przygotowywać w Hôtel de Paris, na górze znajduje się powietrze z rozmarynem, tego nauczyłem się podczas pracy u Ferrana Adrii, a w środku jest makaron, tylko że zrobiony z okruchów parmigiano reggiano, ugotowanego wraz z fasolą, a następnie cienko pokrojonego. To emocjonalna część dania – to, co łączy mnie z moim dziedzictwem i wspomnieniami z dzieciństwa. Jedzenie skorupki z parmigiano w minestrone lub z grilla na kuchence to sposób mojej babci, z jej pomysłowością i zdrowym rozsądkiem, aby niczego nie marnować... nawet okruchów!
W jakim kierunku zmierza współczesna gastronomia?
Jakość jest jedynym wyjściem z tego kryzysu gospodarczego, którego doświadczamy w Europie. Odpowiedzią nie jest chodzenie na skróty i tanie produkty. Ludzie dużo myślą o tym, jak wydawać swoje pieniądze. Dlatego w Osteria Francescana musimy być pewni, że każdy gość będzie miał jak najlepsze wrażenia i wspomnienia, które będą mu jeszcze długo towarzyszyć.
Jakie są twoje kulinarne plany na najbliższy sezon?
Teraz najważniejsze jest dla mnie, aby komunikować się za pomocą sztuki, kultury i etyki. Wierzę, że przyszłość leży w edukacji, a także w podnoszeniu poprzeczki. Ludzie przywiązują obecnie ogromną wagę do jedzenia: są głodni idei, emocji, historii, które wzbogacają nasze dusze, a nie tylko karmią nasze żołądki. Mój kolejny projekt wywodzi się z przemyśleń na temat przyszłości, potrzeby ochrony naszych krajobrazów, rozwoju szkół kulinarnych oraz współpracy między producentami, rolnikami, rzemieślnikami i restauracjami. Istnieje również projekt, nad którym pracuję na Expo 2015, dotyczący paradoksu odpadów restauracyjnych i ludzi, którzy w tym samym czasie głodują. Nadszedł czas, aby ten problem skutecznie rozwiązać.