Tak się składa, że osoba Keanu Reevesa nie pasuje do żadnej z tych definicji.
Twarzy nigdy nie stracił. W sieci znaleźć można pełne uznania słowa nie tylko jego fanów, ale w ogóle miłośników kina, którzy podkreślają, że normalność aktora, wiedzenie przez niego ascetycznego wręcz trybu życia, unikalnie przyjęć i ścianek, jest jak na standardy Hollywood czymś tak niezwykłym, że aż nieprawdopodobnym. Rozentuzjazmowani ludzie zamieszczają w internecie filmiki nagrane najczęściej na lotniskach, w których normalność Reevesa jest aż porażająca. Zero blagi, jakiejkolwiek pozy, nadęcia czy śladu pychy. Jest za to cierpliwość, pokora i zwyczajne ludzkie dobro. „Chcesz, abym zapozował z tobą do jednego z selfie życia? Nie ma sprawy!”.
Życie nomady
Urodził się w 1962 roku w Libanie jako owoc związku artystki i geologa. Geologa jednak tylko z wykształcenia, gdyż ojciec popadający nieustannie w konflikty z prawem, i to nie polegające na przekroczeniu prędkości podczas jazdy samochodem, ale na handlu twardymi narkotykami, szybko „opuścił” rodzinę, trafiając do kolejnych więzień. To właśnie po ojcu Keanu odziedziczył egzotyczną urodę – Samuel Nowlin Reeves był pół-Chińczykiem, pół-Hawajczykiem. I to on nadał chłopcu imię, które w języku polinezyjskim oznacza „chłodny wiatr wiejący z gór”. Matka, Patricia Taylor, Angielka, zdeterminowana i uzdolniona choreografka, wiodła życie tyleż wolne, co nieustabilizowane. Przeprowadzała się z trojgiem swoich dzieci do Australii, USA, by w końcu na stałe osiąść w Kanadzie. Taki tryb życia, a przede wszystkim rozpad rodziny, naznaczył przyszłość małego Keanu. Nieufny w stosunku do ludzi, miał spore problemy w nawiązaniu relacji zarówno z nauczycielami, jak i rówieśnikami. Efektem tego było rzucenie szkoły i całkowite poświęcenie się aktorstwu.
Jesteś mi jak rzeka
Jest czymś strasznym, kiedy przy kolejnych urodzinach podkreśla się ogrom doznanych nieszczęść, a nie to, że ktoś jest szczęśliwym i spełnionym człowiekiem. Tak, jakby nad życiem Keanu ciążyło wyjątkowo okrutne fatum. Gdy w 1991 roku na planie Mojego własnego Idaho poznaje Rivera Phoenixa, zaczyna łączyć ich silna więź, a Keanu czuje, że znalazł bratnią duszę. Rzeka i wiatr – jak oznaczają ich imiona – zwiastują przyjaźń naturalną i wolną. Obaj wiodą szalone życie od imprezy do imprezy i faktycznie obaj ponad wszystko cenią niezależność, bycie antykonformistami. Niestety, River pewnego wieczoru, w klubie należącym do innego buntowniczego ducha, Johnny’ego Deppa, przedawkuje mieszankę kokainy, morfiny i valium. Dla Keanu jest to cios, po którym nigdy się do końca nie podniesie. Zawsze introwertyczny i małomówny, po śmierci Rivera jeszcze bardziej odgradza się od świata. Przyjaciele po latach powiedzą, że śmierć Phoenixa to temat, którego Keanu nigdy nie poruszy. Po prostu przeżył ją wewnątrz, tym samym niejako po części również sam odszedł.
Kochanie, będziemy razem już na zawsze
Jennifer Syme jest kolejną z dziewczyn, z którymi się umawia. Zanim Keanu ją spotka, będzie prowadzić bujne życie uczuciowe – każda z jego partnerek, a były nimi m.in. Sofia Coppola, Sandra Bullock, Amanda de Cadenet, Autumn Macintosh, Diane Keaton, Winona Ryder – nie wytrwa u jego boku dłużej niż rok. Trudność zbudowania trwałego związku Keanu wyjaśni kiedyś nieporadnie: Zakochać się w kimś, to co innego, niż stworzyć z nim związek. A jednak z Jennifer jest inaczej. Chce z nią być, a gdy owocem miłości jest córka, nie posiadają się z radości. Niestety dziewczynka rodzi się martwa. Ich związek rozpada się praktycznie z dnia na dzień. Obydwoje noszą w sercu niezabliźnione rany po stratach i traumach, a śmierć dziecka jest punktem zwrotnym. Półtora roku później zamroczona narkotykami – co za ironia – tym razem w domu Marylina Mansona, Jennifer wsiądzie do auta i z całym impetem uderzy w kolumnę zaparkowanych samochodów.
Samotność
Nie chcę być częścią świata, gdzie pojęcia honor i godność utraciły swoje znaczenie, a polegać można tylko na tych, którzy coś szczerze obiecują. Gdzie kobiety nie chcą mieć dzieci, a mężczyźni rodzin. (…) Gdzie skromność jest wadą. Gdzie ludzie po prostu zapomnieli o miłości, ale szukają „najlepszego partnera”. (…) Wybieram swoją drogę.
Keanu słynie z bardzo rzadko publikowanych, głównie w mediach społecznościowych, przemyśleń. A jak twierdzą biografowie czy dziennikarze, chcący prawie zawsze ubrać taką historię w nimb świętości i legendy, szczególnie przy tak tragicznej biografii, po śmierci partnerki Reeves miał rzekomo zdecydować już z nikim się nie wiązać ani nie mieć dzieci. Pewne jest tylko to drugie: Mam 52 lata. Nie będę miał już żadnych dzieci. (…) Myślę o starzeniu się. Zastanawiam się, kiedy upłynął ten czas – powiedział w zeszłym roku. Innym razem zamieścił przesłanie: Nikt z nas nie opuści tego świata żywy, więc, proszę, przestań się obciążać zbyt wieloma myślami i zakazami. Jedz pyszne jedzenie. Biegaj w słońcu. Skacz do morza. Mów prawdę, która kryje się w twoim sercu. Pozwól sobie być głupi. Bądź przyjacielski. Bądź zabawny. Nie ma czasu na nic innego!
Nie ukrywa, że przeszłości nie sposób tak po prostu odciąć, jednak po latach nauczył się żyć z poczuciem straty. Odzyskałem dawny spokój. Utrata bliskich osób była dla mnie straszliwym ciosem. Marzyłem o domu, rodzinie, byciu ojcem. (…) Nie wymazałem z pamięci osób, które kochałem. Ciągle zdarza mi się myśleć o tym, jak wyglądałoby teraz moje życie, gdyby córka i moja partnerka były ze mną. (...) Na zawsze pozostaną częścią mojej przeszłości. Ale czas pomógł mi zrozumieć, że nie mogłem zapobiec obu tym tragediom. I dotarło do mnie w końcu, że nie powinienem przeżyć reszty życia na ich rozpamiętywaniu. Uporanie się z bólem zajęło mi kilka lat, ale dziś znowu chce mi się żyć nie tylko pracą – powiedział kilka lat temu w rozmowie z Bartłomiejem Kołodziejem.
Poradnik pozytywnego myślenia
Jednym słowem carpe diem. Podziw jaki wzbudza jego postawa, jest szczery i wyzbyty małej zawiści – oto człowiek z krwi i kości, który przeszedł przez piekło, by na końcu głosić piękny przekaz afirmacji życia i świata. Pokrzepiająca wizja mężczyzny sukcesu, normalnego, jeżdżącego metrem (na YouTube można zobaczyć nagrany ukradkiem film, kiedy Keanu ustępuje miejsce współpasażerce), pozwala przywrócić wiarę, że idol czy heros z ekranu może, oprócz bogactwa i sławy, naprawdę chcieć dobra tego świata. Po większości gwiazd Hollywood jednak próżno spodziewać się podobnych „statementów”. Być może dlatego domorośli internetowi komentatorzy skupiają się na podkreśleniu jego życiowej postawy, zamiast krytykować jego filmy.
Kino – tak, ale nie kariera
Bo nad aktorem ciąży kolejne fatum – jego gra w ogóle nie jest zauważana przez tak zwane środowisko – Reeves przez całą karierę (zagrał dotąd w 67 filmach!) nie otrzymał żadnej nominacji do tak zwanej znaczącej nagrody. A przecież zagrał i u Bertolucciego i van Santa. I to tak różne osobowości jak Budda i Scott z Mojego własnego Idaho. Jego kawaler Danceny w Niebezpiecznych związkach ma w sobie niewinność i świeżość, wygraną na dużym wyczuciu obyczajowości epoki, ale też na wielkiej urodzie. Wszyscy i tak pamiętają głównie dwa filmy z udziałem Reevesa, bo też, co warto podkreślić, są one klasykami w swoich gatunkach, a nawet początkują nowy ich rozdział. Speed niebezpieczna prędkość i Matrix są punktami zwrotnymiw karierze aktora. To w tym momencie porzuci ambitne kino na rzecz tego stricte komercyjnego, które zapewni mu dostatnie życie. Choć jak mówi: Pieniądze nic dla mnie nie znaczą. Zarobiłem ich dużo, ale chcę cieszyć się życiem i nie stresować zapełnianiem mojego konta. Wszyscy wiemy, że życie w dobrym zdrowiu jest o wiele ważniejsze.
Zamiast uganiać się za rolami i sławą Reeves woli poświęcić swój czas produkcji motocykli, które uwielbia, albo wystąpić w egzotycznej, biorąc pod uwagę jego miejsce zamieszkania, reklamie województwa kujawsko-pomorskiego w 2014 roku.
Zapytany o to, jak radzić może sobie aktor z przerostem ego, odparł: Jestem prostym facetem. Od dziecka chciałem grać – profesjonalnego aktorstwa zacząłem się uczyć w wieku 15 lat. Jestem ogromnym szczęściarzem, że robię to co kocham. Staram się otaczać prostotą.
W przypadku Keanu jakoś trudno mówić o wpisaniu się na trwałe w annały kina. Ale czy o to właściwie chodzi? Kino kocha osobowości, wyraziste charaktery, ale pożąda także nieszczęść i mrocznych legend, które tak naprawdę stanowią jego istotę. X muza od zawsze przyciągała i potrafiła docenić osoby nieprzystosowane, o trudnym charakterze, ale za to „jakieś”, co przekładało się na uwielbienie publiczności. Keanu może nigdy nie otrzyma Oscara, ale czy w filmach występuje się dla nagród?