zachwyt, inspiracja, pragnienia, zmysł, smak, ciekawość, zapach, pożądanie, piękno

Antoni Fałat. Tylko malarstwo

Determinacja i odwaga kazały mu wierzyć w powagę malarstwa. Nie ma w tej sztuce przestrzeni dla tematów błahych. Proces malowania jest koniecznością, bezzasadne jest nawet pytanie o sens malarstwa. To potężna wiara w czasach rozpadu różnych wartości. Pytany dziś prowokacyjnie, czy malarstwo jest potrzebne, profesor Antoni Fałat odpowiada bez chwili zastanowienia, że malarstwo to impuls i konieczność, a pytania o jego zasadność nie zadawali sobie malarze z grot Altamiry. 
Wiara w znaczenie malarstwa to coś, co łączy Antoniego Fałata z całym pokoleniem artystów. W XX wieku znaczenie malarstwa bywało notorycznie kwestionowane. Było to zjawisko o znacznie dawniejszych, XIX-wiecznych tradycjach. Opierało się na prowokacyjnym stwierdzeniu o końcu malarstwa wobec odkrycia fotografii. Kiedy w 1839 roku Daguerre stworzył to, co nazwano od jego nazwiska dagerotypem, malarz Paul Delaroche stwierdził, iż „malarstwo umarło”, bo nie sposób dorównać nowemu medium – fotografii. XX wiek paradoksalnie jednak wielokrotnie objawił się jako czas wskrzeszenia malarstwa, aż do ogłaszania jego triumfu. W tę wiarę wpisuje się malarstwo Antoniego Fałata – jednego z klasyków współczesności, artysty odrębnego i wyrazistego. 
Rola malarstwa, ale także jego miejsce w świecie miały szczególne znaczenie dla całej grupy artystów debiutujących w latach 60. i 70. XX wieku. Stąd pomysł potrzeby powołania ruchu O poprawę. Ta podjęta m.in. przez Antoniego Fałata inicjatywa zakładała dążenie do wzmocnienia społecznego odbioru sztuki, a także zbudowanie lepszych relacji między uczestnikami obiegu sztuki – krytyką artystyczną, artystami i odbiorcami sztuki. Sukcesem ruchu O poprawę było ożywienie życia artystycznego – organizowano wystawy nie tylko w Polsce, ale także za żelazną kurtyną, w Kopenhadze, we francuskim Blois czy Reims. Wraz z tymi wydarzeniami nastąpiła wiara w większe otwarcie sztuki. Burzono zatem mury wcześniejszych instytucjonalnych i społecznych ograniczeń i organizowano pokazy Jana Dobkowskiego, Ewy Kuryluk, Eugeniusza Małkowskiego, Marka Sapetto, Wiesława Szamborskiego czy Antoniego Fałata. 
Z lat 70. i 80. pochodzą niezwykle znaczące obrazy Antoniego Fałata. Był to czas debiutu artystów urodzonych w latach 40. i 50., okres, gdy młodzi twórcy musieli zawalczyć o przestrzeń dla swojej sztuki. Był to w pewnej mierze konflikt generacyjny, ale nade wszystko związany z koniecznością odświeżenia instytucji obiegu sztuki w czasach Gierka. Jak wspomina Antoni Fałat, konieczne było połączenie sił artystów działających pod egidą kilku artystycznych grup. Jedną z nich była grupa Aut założona przez Fałata. Pod koniec lat 60. działała także grupa Neo-Neo-Neo Jurrego Zielińskiego i Jana Dobkowskiego, a Sapetto współpracował z Szamborskim. Ruch O poprawę był swoistą formą połączenia sił, po to, by głośniej wybrzmiał głos pokolenia. 

Obrazy Antoniego Fałata z tego okresu były głosem bardzo wyrazistym. Twarze odrobinę bardziej dorosłe, niż wskazuje na to kontekst. Niezwykle interesujący jest obraz Cyklista z 1975 roku, który zobaczyć można w Muzeum Narodowym w Warszawie. W pierwszym momencie widzimy po prostu chłopca na rowerze w zabawnym, odrobinę infantylnym kostiumie. Chłopiec o twarzy dorosłego, w kapeluszu przypominającym nakrycie głowy weneckiego gondoliera, na niekompletnym rowerze, a właściwie dwóch kółkach, bez całej konstrukcji, za to z widocznym napisem PL. Obraz z Muzeum Narodowego w Krakowie Wy żyjecie godnie, a my wygodnie z 1984 roku, ironicznie odnosi się do trudnych czasów, w których powstał. Tytuł stoi w tym przypadku w opozycji do samego przedstawienia, budując nawet odrobinę groteskowy wydźwięk. Ironiczna nuta była często znakiem rozpoznawczym twórczości Fałata. Podobnie jak tląca się ciągle subtelna nostalgia, każąca artyście szukać modeli w przeszłości, na starych fotografiach. Wspomnienie z przeszłości ma odrobinę widmowy charakter – jak w bladych twarzach postaci ujętych portretowo i ustawionych jak na starej fotografii, w tle pejzażu. Bohaterowie Fałata wydobyci są niekiedy z niebytu przeszłości. Impulsem może być usłyszana historia, niekiedy dyskretnie zakorzeniona w wielkiej narracji historycznej. 
Częstym motywem są dawne fotografie rodzinne o nastroju pełnym powagi. Fotografia przypisana jest jednak zwykle jednej chwili, tej w której powstała, gdy błysnęło światło lampy. Sytuacja oddana w obrazie nie pozwala na tak łatwe przypisanie do konkretnego czasu. Ma nad fotografią wyższość – przynależy zarówno do przeszłości, jak i do teraźniejszości. Nad przedstawieniem w obrazach jawi się niekiedy widmo zagłady; motyw wydarty jest z chwili, w której powstała fotografia, gdy przyszłość miała się dopiero wydarzyć. Malarz przenosi ją z otchłani zamkniętej przeszłości jako świadectwo, które zna jednak już przyszłe wydarzenia. Tak jawi się XX-wieczna historia w malarstwie Fałata. Jedynym materialnym śladem istnień niekiedy staje się zdjęcie, zdobywające status relikwii z niknącego świata. I stanowiące motyw dla malarza, który oddaje nie tylko to co widzialne, ale także przeczucia i pewności, które wobec przeszłości ma znający historię człowiek współczesny. 
Antoni Fałat nie unika w swojej twórczości także metafory. Trudno o mocniejszy przekaz, niż ten widoczny w powstałym w 1983 roku obrazie Spokój, dziś znajdującym się w Muzeum Narodowym w Krakowie. Przedstawia postać człowieka-wilczura, w generalskim stroju, za stołem, pod ociekającym czerwienią napisem „spokój”. 

Jest zatem w tym malarstwie znacząca potyczka z historią i ślad pamięci, które niemal dosłownie dają głos jednostce, tak, by usłyszana była w chaosie współczesności. XX-wieczna historia Polski była dramatyczna, a jej wielokrotnie bardzo osobiste i osobliwe tropy stanowiły istotny impuls dla malarza. Unikał w nich jednego – dosłowności. 
Malarstwo staje się zatem głosem wyrażenia oburzenia, protestu, a także prostym gestem pamięci na przekór zapomnieniu. Tak można rozumieć zaangażowanie Antoniego Fałata – jako nieobojętność wobec czasów, w których żyje, przeszłości, którą odkrywa, ale też zachwytów i udręk, które niesie życie. 
Stworzył także bardzo głośne przedstawienie Europy. Powstały właściwie dwa obrazy. Wcześniejszy z nich – z lat 70. – to Europa jako jedna postać, o dwóch, odwróconych od siebie twarzach. Znajduje się w zbiorach Galerii Narodowej Zachęty. Późniejsza, powstała na przełomie XX i XXI wieku praca Koniec wieku, koniec Europy? w tytule nosi znak zapytania. Już w czasie niezwykłego triumfu europejskiej integracji, artysta jakby przeczuwał przyszłe niepokoje. Powstało dzieło wybitne. Pokazywane na zorganizowanej przez Galerię Sztuki Katarzyny Napiórkowskiej wystawie w Parlamencie Europejskim zrobiło furorę, inicjując wiele potrzebnych rozmów. 
W 1992 roku Antoni Fałat otworzył Europejską Akademię Sztuk w Warszawie. Był także członkiem Rady Kultury przy Prezydencie RP Lechu Wałęsie. Swoje prace wystawia w kraju i za granicą. W dorobku artystycznym ma kilkadziesiąt wystaw indywidualnych oraz ponad 100 wystaw zbiorowych. Jego obrazy znajdują się m.in. w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie, Krakowie, Gdańsku, w Galerii Zachęta, w Muzeum w Gandawie i w Muzeum Puszkina w Moskwie. Od wielu lat współpracuje z Galerią Sztuki Katarzyny Napiórkowskiej, gdzie odbyło się kilka wystaw, zarówno w Warszawie jak i w Brukseli. 
Maluje według własnego rytmu. Wtedy, gdy pojawi się impuls do stworzenia obrazu. Nieodzowny impuls do stworzenia dzieła. 


W zasadzie powinienem dokończyć rozpoczętą w poprzednim numerze opowieść o Azji, gdzie po przygodach w Malezji, na wyspie Langkawi i w Wietnamie, w Sajgonie, poleciałem do Tajlandii, ale pomyślałem sobie, że raz, co za dużo to niezdrowo, dwa, sam Bangkok to za mało, żeby napisać fajnie o tym kraju.

Urzeczeni niezwykłością tego kraju postanowiliśmy opisać to, co przez kilka dni udało nam się tu zobaczyć, czego posmakować i czym nacieszyć oczy
 

Sztuka jako odtrutka na rzeczywistość. Sztuka jako lustro, bo kto inny pokaże dosadniej? I wreszcie sztuka jako wyraz kontestacji.